Planowanie jest dla sztywniaków, Planowanie zabija kreatywność - często w swoim życiu myślałem w ten sposób. Carpe diem, chwytaj dzień, życie dzięki temu stanie się ciekawsze i bardziej nieprzewidywalne.
Nie wiem jak inni ludzie, ale żyjąc dniem dzisiejszym budziłem się każdego poranka z wielką pustką w głowie nie z pytaniem Co robić?, ale z dylematem Od czego zacząć?, gdyż nagromadzonych spraw zawsze było wiele. Jako że były one ważne albo pilne, zazwyczaj wieczorem po całym dniu pracy stwierdzałem, że już mam dość i idę spać. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że moje życie nie jest wcale nieprzewidywalne, czasu na kreatywność dalej brak, a w dodatku wszystko to jest po prostu męczące.
Po niedługim namyśle postanowiłem zapoznać się z technikami zarządzania czasem. Do gustu najbardziej przypadła mi metoda Gantta.
Metoda Gantta w skrócie polega na tym, że planujemy sobie określony wymiar czasu (rok, miesiąc, tydzień), zapisując na kartce powtarzające się czynności, które mamy do wykonania. Krzyżykiem oznaczamy jednostkę czasu (np. 1 godzina), którą zamierzamy na daną czynność przeznaczyć.
Przykładowo, zaplanowany tydzień według omawianej metody może wyglądać następująco:
Po wykonaniu wszystkich zaplanowanych zadań na danych dla danego dnia jesteśmy wolni i możemy robić co nam się żywnie podoba.
Zalet metody Gantta jest wiele:
Dla zaawansowanych planistów metoda może dać zbyt mało korzyści. Dla reszty, w tym dla mnie, prostota jest pożądana.
Nie wiem jak inni ludzie, ale żyjąc dniem dzisiejszym budziłem się każdego poranka z wielką pustką w głowie nie z pytaniem Co robić?, ale z dylematem Od czego zacząć?, gdyż nagromadzonych spraw zawsze było wiele. Jako że były one ważne albo pilne, zazwyczaj wieczorem po całym dniu pracy stwierdzałem, że już mam dość i idę spać. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że moje życie nie jest wcale nieprzewidywalne, czasu na kreatywność dalej brak, a w dodatku wszystko to jest po prostu męczące.
Po niedługim namyśle postanowiłem zapoznać się z technikami zarządzania czasem. Do gustu najbardziej przypadła mi metoda Gantta.
Metoda Gantta w skrócie polega na tym, że planujemy sobie określony wymiar czasu (rok, miesiąc, tydzień), zapisując na kartce powtarzające się czynności, które mamy do wykonania. Krzyżykiem oznaczamy jednostkę czasu (np. 1 godzina), którą zamierzamy na daną czynność przeznaczyć.
Przykładowo, zaplanowany tydzień według omawianej metody może wyglądać następująco:
Po wykonaniu wszystkich zaplanowanych zadań na danych dla danego dnia jesteśmy wolni i możemy robić co nam się żywnie podoba.
Zalet metody Gantta jest wiele:
- Nie czujemy, że czas ucieka nam jak piasek przez palce.
- Widzimy postępy własnej pracy.
- Mamy czas na własne hobby albo nic nie robienie.
- Obniża się stres, spowodowany obawą, że nie zdążymy czegoś zrobić na czas. Dzięki rozłożeniu tej czynności na wiele dni.
- Stajemy się systematyczni i zdyscyplinowani.
- Osiągamy kompromis między planowaniem i byciem kreatywnym.
Dla zaawansowanych planistów metoda może dać zbyt mało korzyści. Dla reszty, w tym dla mnie, prostota jest pożądana.
O fajna przejrzysta metoda. Korzystam z podobnej. A priorytet można zawsze dopisać np. wtorek xxx 3 gdzie 3 to najwyższy poziom "ważności i pilności".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pewnie, najlepsza metoda zarządzanie czasem to metoda dopasowana do nas samych.
OdpowiedzUsuń