Właściwie to uzyskałem tytuł magistra już kilkanaście dni temu (5 listopada), ale jakoś nie miałem weny, aby się tym pochwalić. A chwalić się przecież trzeba dla dobra całej polskiej społeczności. W końcu mogę więc napisać, że jestem... zwycięzcą. Choć tak naprawdę ukończenie studiów magisterskich traktuję jako realizację planu B i pozbycie się kolejnego kłopotu z głowy.
Gdybym miał decydować jeszcze raz, to pewnie nie poszedłbym na studia ekonomiczne, gdyż w większości nie uważam tej wiedzy za praktyczną i w mojej opinii nie potrzeba tracić 5 lat, aby opanować przydatne informacje. Ekonomia to nauka humanistyczna z elementami ścisłymi. Zamiast niej wybrałbym pewnie informatykę, idąc dodatkowo na jakieś studia podyplomowe z zarządzania.
Plany na przyszłość? Na razie robię sobie rok przerwy od nauki, która trwała przecież 17 lat - licząc od pójścia do 1. klasy szkoły podstawowej. Jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem i zobaczymy czy zatęsknię za wkuwaniem wiedzy.
A za rok rozważam:
Gdybym miał decydować jeszcze raz, to pewnie nie poszedłbym na studia ekonomiczne, gdyż w większości nie uważam tej wiedzy za praktyczną i w mojej opinii nie potrzeba tracić 5 lat, aby opanować przydatne informacje. Ekonomia to nauka humanistyczna z elementami ścisłymi. Zamiast niej wybrałbym pewnie informatykę, idąc dodatkowo na jakieś studia podyplomowe z zarządzania.
Plany na przyszłość? Na razie robię sobie rok przerwy od nauki, która trwała przecież 17 lat - licząc od pójścia do 1. klasy szkoły podstawowej. Jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem i zobaczymy czy zatęsknię za wkuwaniem wiedzy.
A za rok rozważam:
- studia podyplomowe z wyceny nieruchomości lub
- zaoczne studia inżynierskie z informatyki lub
- kolejne podejście do egzaminu na maklera papierów wartościowych (jeśli nie zostanie zniesiony) lub
- doktorat z ekonomii (najmniejsze prawdopodobieństwo).
0 komentarze:
Publikowanie komentarza